Historia

Początki



Zaczęło się 7 października 2013 r. od poszukiwania kontaktów z osobami posiadającymi kredyty w CHF. Bezradność była przerażająca.

Pierwszy kontakt - Pan Tomasz Sadlik. Aby go odnaleźć, trzeba było zalogować się na portalu Facebooku. Jak do tej pory udawało mi się omijać wszystkie tego typu „instytucje”.

Na dzień dzisiejszy nie żałuję. Wciągnęło mnie to. Dobrze jest poznawać nowych ludzi. Dobrze jest odnaleźć swoje smarkate lata i znajomych z „lat grzesznych i śmiesznych” Grzesznych wiadomo - ilość popełnionych w życiu błędów u każdego z nas jest jakaś tam, u jednego większa u innego mniejsza. Wielkie miłości, wielkie rozpacze, tragiczne rozstania i łzy. Wspaniałe wzloty i upadki. Budowanie siebie od początku. Śmiesznych, bo to co było kiedyś tak tragiczne i problematyczne, na dzień dzisiejszy jest jedynie małym kłopotem, trudnością, którą spokojnie można było pokonać. Życie przenicuje spojrzenie na świat i problemy. Zapytasz, czy żałuję czegoś z tamtych lat? Czy chciałabym, aby było inaczej? Sama tak do końca nie wiem. Gdybym mogła cofnąć czas chociaż o te dziesięć, dwadzieścia lat - jedno wiem nigdy nie wzięłabym kredytu we franku, wiedząc jak to się dalej potoczy. A może bym wzięła, pracownicy banku potrafią być przekonującymi. Świętego potrafią do "grzechu" namówić, a co dopiero zwykłego klienta. Gwarancji nie ma. Pewnik jest jeden, mając dzisiejszy rozum i wiedzę pewnie inaczej pokierowałabym swoim losem, poczynając od chwili wyboru kierunku studiów, a może nie. Same wątpliwości. Cofnijcie czas, to zobaczymy.

Pan Tomasz, człowiek ciepły i serdeczny, wzbudził moje zaufanie. Nie zastanawiałam się długo...

Pierwsze maile, nowe kontakty, strona internetowa i skrzywdzeni, tak jak my, ludzie.

Ciężka praca Pana Tomasza zaowocowała w tamtym okresie czasu całą masą ciekawych informacji, o tym co się dzieje na świecie. Wchodząc coraz głębiej w zagadnienia kredytowe, uświadamiałam sobie i innym, jacy byliśmy naiwni, jak bardzo daliśmy się podprowadzić. W końcu przyszedł czas na działanie w rejonach, ani Pan Tomasz, ani ja nie byliśmy w stanie działać na terenie szerszym niż własne województwo. W pierwszej wersji miały powstać biura terenowe i jedno Stowarzyszenie dla całego kraju, jednak nie było to najlepsze rozwiązanie, trudno pomagać wszystkim, bo nie pomaga się tak naprawdę nikomu.

Kłopoty z rejestracją w Krakowie, problemy Kredytobiorców w Łodzi - sprawy sądowe, licytacje komornicze i walka na terenie województwa, uświadomiła mnie i grupie osób, które zaangażowały się w działania na terenie Łodzi, że rozsądniej jest tworzyć i rejestrować odrębne Stowarzyszenia terenowe, które w perspektywie mogą utworzyć Związek Stowarzyszeń. Pomoże się większej ilości osób, zrobi więcej dobrego. I tak się też dzieje.

Wniosek rejestracyjny w czerwcu trafia do Sądu. Aktualnie czekamy. Jesteśmy w stanie organizacji, ale wiemy już jak sobie i innym pomóc. Dzieje się i to jest najistotniejsze. Jedna z naszych kredytobiorczyń powiedziała słowa, które utkwiły mi głęboko w pamięci.

"Kredytobiorcy frankowi należą do najwartościowszej grupy ludzi klasy średniej z uwagi na swoją odwagę i przedsiębiorczość, na budowanie własnej przyszłości w sposób samodzielny, nie oglądając się na to, czy Państwo stworzy dla nich miejsca pracy, brali swój los w swoje ręce."

Trzeba mówić wyraźnie - to Państwo podstawiło im nogę i jak smarkate dziecko udaje, że to nie ono potłukło szklankę z wodą.

To my kredytobiorcy, nie Państwo, sklejamy tę szklankę, starając się tak ją skleić, aby była cała - ale woda już wyciekła i wsiąkła w przestrzeń, została mokra plama.

Z nas mokra plama nie zostanie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz